Wywiad z Panią Iwoną Szczepańską, której córka była pacjentką Karola Urbańskiego przeprowadziliśmy we wtorek 29 listopada. Skład ekipy: Weronika, Sylwia, Julka, Kasia i Bartek.
Skąd Pani zna Karola
Urbańskiego?
To długa historia. Doktor
Urbański leczył moja siostrę, która ma dziś 52 lata. Kiedy była dzieckiem, dr
Urbański przychodził do mojej siostry kiedy była chora. Później Urbański był
pediatrą w Złotnikach Kuj., opiekował się dziećmi z terenu naszej gminy. Ja
tutaj mieszkałam i moja córka Paulina była jego pacjentką. Kiedy córka miała 2
lata, bardzo zachorowała. To było jakieś zatrucie, ja musiałam iść do pracy,
więc moją córką opiekowała się moja mama. Poprosiłam doktora Urbańskiego, żeby
przyjechał do Inowrocławia do mojego dziecka. On pamiętał jeszcze moją mamę z
„czasów zamierzchłych”. Sytuacja była dość skomplikowana, ponieważ moja córka
bardzo wymiotowała, miała biegunkę. Pan doktor wiedział, jaka jest sytuacja i
starał się jak najbardziej pomóc. Któregoś wieczoru przyjechał, około 21.00,
więc późno. Niektórzy lekarze o tej porze już nie przyjmują, on osobiście
przyjechał, zbadał Paulinę jeszcze raz. Istniała taka ewentualność, że jeśli
nie będzie poprawy to następnego dnia dziecko trafi do szpital. Rozmawiał z
moją mamą, badał dziecko, a kiedy przepisywał receptę – zasnął. Dla nas było to
bardzo zaskakujące, ale ten krótki sen trwał z 2-3 minuty. My zastygliśmy w tym
momencie, nie wiedzieliśmy, czy go obudzić, czy dać spokój, niech się wyśpi.
Była to drzemka krótka, po chwili przebudził się, skończył wypisywać receptę…
Zasnął na siedząco, w pozycji bardzo dystyngowanej, zamknął oczy.
Znaliśmy pracę doktora
Urbańskiego i wiedzieliśmy, że byłoby nietaktem budzić go w tym momencie.
Patrząc na jego lata pracy mogę
powiedzieć, że był to człowiek, który był bardzo zaangażowany w to co robi. Dla
niego zawód lekarza to było posłannictwo. To nie był lekarz, który pracował od
15.00 do 18.00, po czym wyłączał telefon i go nie było. Był na każdą prośbę.
Tak jak mówiłam, u nas był ok. 21.00, a Paulina nie była jego ostatnią
pacjentką.
Czy pamięta Pani jakieś jego charakterystyczne gesty?
Raczej nie, ale był niebywale
spokojny. Wytłumaczył wszystko o co pacjent, czy matka dziecka pytała. Był
bardzo delikatny, spokojny, opanowany. Nigdy nie spotkałam go poddenerwowanego,
zawsze wyciszony, stonowany. Uosobienie ciepła, delikatności.
Jak się ubierał?
Standardowo, bez szaleństwa,
skromnie. Kitel, koszula.
Jak się odnosił do pacjentów?
Jak matka, która uwielbia swoje
dziecko. W każdym razie z moich spostrzeżeń tak wynika. Był bardzo przyjaźnie
nastawiony do pacjentów.
Czy mama opowiadała Ci o jakichś wydarzeniach, sytuacjach dotyczących
Urbańskiego?
Mama opowiadała, ze zawsze
przychodził na wezwanie i nieistotna była godzina. Był potrzebny i stawał na
wysokości zadania.
Gdyba miała Pani podsumować kim był Karol Urbański?
Nie znałam doktora na tyle, żeby
wygłaszać szersze opinie. Ale z własnego punktu widzenia był to lekarz nie
od…do, tylko na każdą prośbę pacjenta był. Ciepły, spokojny człowiek.
Pamięta Pani jak gimnazjum przyjęło imię Karola Urbańskiego? Wiemy że
proponowano wielkie nazwiska: Kopernik, Jan Paweł II. Tymczasem wygrał Karol
Urbański, którego nigdzie w Wikipedii nie znajdziemy. Jakie była Twoje zdanie
na ten temat?
Do finału konkursu na patrona
szkoły przeszli dwaj panowie: Urbański i Obiała, architekt, który kiedyś
mieszkał w Niszczewicach. Wygrał doktor Urbański. Uważam że bardzo dobrze się
stało. Gimnazjum to szkoła gminna, a pan doktor to postać bardzo ceniona w
naszej społeczności lokalnej. To był człowiek niezniszczalny. Pracował od rana
do późnej nocy, pacjent był najważniejszy. Nie dom i dobra doczesne. On swój
dom budował latami i jeździł samochodem jak to się dziś mówi „niewypasionym”.
On był lekarzem z misją. Nie został nim, żeby się dorobić, tylko dlatego, że
tak czuł i chciał pomagać ludziom.
Dziękujemy za rozmowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz